Byłam dziś u dentysty, przez co nie byłam konia... Boli mnie do teraz i pewnie poboli jeszcze pewnie do rana, ale najgorszy jest ten posmak wypełnienia do zębów który się utrzymuje bez względu na to co jem/piję.
Męczyłam dziś gitarkę dosyć sporo nawet <3
___________________________________________________
Jutro pewnie skoczę do Hany. Muszę już wsiąść bo od powrotu ze zgrupowania- 26.07- Hana nie chodziła pod siodłem.... Mam obawy, że bez pana Wojtka nie będzie się nam jeździło za dobrze i że nie będziemy umiały zrobić połowy rzeczy które nie były trudnością na wyjeździe.
Ale popracowałyśmy trochę z ziemi i naprawdę jest niesamowita poprawa!
Nie ma problemu z podawaniem nóg. Nawet tyły, które zawsze kopały i były co najwyżej kurczowo podciągnięte pod brzuch na kilka sekund, teraz mogę sobie je potrzymać ile mi się podoba!
Klaczucha stoi w miejscu bez przywiązywania i nie stanowi to większego problemu. Zobaczymy jak będzie jutro z siodłaniem...
Praca na lonży, zastępującej linę, wychodzi już super. Musze wymyślić jakieś nowe ćwiczenia na linę bo stare kobyła ma świetnie opanowane.
ZAMÓWIŁAM SOBIE ORYGINALNĄ LINE!!! Za taką kasę jakaś 3 osobowa rodzina wyżyła by przez 2 tygodnie, ale to moja, ciężko nazbierana kasa!
A oto Hana na początku naszej współpracy:
Czyli zero szacunku, agresja, opór, strach wobec człowieka i obrona przed wszystkim co człowiek oferuje...
Nie jest to wyuczona sztuczka, na pokaz, śliczny konik wytresowany na smakołyki... jest to przejaw niechęci wobec człowieka...
Nie JEST, a raczej BYŁ.
Jakieś aktualne zdjęcia wrzucę jak będe mieć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz